wtorek, 30 listopada 2010

Stajnia inspiracją ...

Ostatnio uchyliłam nieco rąbka tajemnicy i pokazałam Wam naszą Stajenkę. Nie była co prawda w szacie, którą nosi obecnie, niemniej jednak z założenia nie miała zmienić się zbyt wiele. Największą zmianą jaką przeszła, była zmiana funkcji - co prawda nadal jest schronieniem wielu zwierząt :), na szczęście tych mniejszych niż większych ...
Na długo przed jej wielką przemianą, stanowiła miejsce marzeń o tym, co będzie potem. Pzychodziłam tu projektować jej każde pomieszczenie, prowadziłam długie debaty ze sobą, z nią, z bliskimi na temat funkcji poszczególnych jej części. Sam proces projektowania był bodaj najwspanialszą przygodą ostatnich kilku lat mojego życia! Z niego zrodził się też pomysł moich studiów podyplomowych :)
Zanim Stajenka stała się naszym domem, mieszkaliśmy w mieście i marzyliśmy o przeprowadzce na wieś. Nie wiedzieliśmy, że marzenia mogą spełnić się tak szybko :) Myśleliśmy, że trzeba na to czasu, że nie uda nam się szybko odnaleźć naszego miejsca na ziemi, a tu ... szast prast, zostaliśmy właścicielami półhektarowej działki z 260-metrową stajnią i 120-metrową chałupą :) Czy życie nie jest pełne niespodzianek?
Oboje fascynaci dwudziestolecia międzywojennego, secesji i art deco, nie wyobrażaliśmy sobie podjęcia decyzji o wyburzeniu starych budynków i postawieniu nowego. Istniejące zabudowania pasowały jak ulał do nas a my do nich :) Okazało się, że wreszcie znaleźliśmy miejsce dla naszych wszystkich staroci i antyków, zarówno tych oddziedziczonych, zbieranych przez lata jak i zdobywanych psim swędem, przy okazji ...
Nie muszą już tkwić w ciasnym mieszkaniu rozpychają się dumnie w pomieszczeniach ukazując swoje piękno i unikalność, wypierając powoli wszystko to, co nowoczesne i powtarzalne :)
Tak się składa, że życie jest jedną wielką zmianą. Tak też jest ze Stajnią - prace w niej nigdy się nie kończą, projekt zazębia się z projektem, w ten sposób uprzyjemniając życie swoim mieszkańcom :) Nie ukrywam, że to również dzięki Wam, blogowiczkom, co rusz przychodzą nam do głowy pomysły na różne zmiany! 
Zajrzyjcie do nas kiedyś, proszę. Usiądźcie przy kuchni kaflowej, przy kubku parującej herbaty z wiśniową konfiturą. Na kolanach zaraz znajdzie się któryś z puchatych przyjaciół, zamruczy w podzięce za delikatne drapanie i muskanie za uszkiem.

środa, 17 listopada 2010

Dlaczego Stara Stajnia a nie nowy dom?

Strasznie długo milczałam, a raczej pisałam bloga nr 1, który nagle ożył z niewiadomych dla mnie przyczyn :) Nie mogłam zdecydować się na jego zamknięcie i szczerze mówiąc nadal mam do niego stosunek ambiwalentny... Wisi więc sobie w przestrzeni i wracam do niego, ale decyzja zapadła - tu będę pisać o wnętrzach :)

Dlatego najpierw chciałabym przedstawić Wam moją stajenkę. Skazana na zburzenie, szczęśliwie dostała się nam i zaczęła nowe życie, mieszcząc nas wszystkich razem i z osobna. A jest nas trochę :) dwójka dużych, dwie małe, trzy koty i pies czyli suka. To mieszkańcy widzialni, niewidzialnych jest więcej - począwszy od korników w belkach, duszach zwierząt, które urodziły się i dokończyły tu żywota i Aniołów, które czuwały i czuwają nad stajenką i nad nami - dzięki tym ostatnim budynek przeżył remont i burzliwe życie jego mieszkańców ...