sobota, 22 stycznia 2011

Babcia ...

Spoglądała zza firanki w okienku zdobnym w czerwone pantofelki Matki Boskiej, jej ulubione kwiaty doniczkowe stojące na każdym parapecie. Wjeżdżaliśmy na podwórko, a ona uśmiechała się leciutko i wychodziła do nas, witając nas na progu domu. Babcia Emilka - mama mojej mamy, "świekra" Babci Marianny ... 
Do Babci Mili jeździło się na niedzielę i na wakacje - czasem rodzice zostawiali nas u Babci na kilka dni i ona zawsze jakoś dawała sobie z nami radę :) Kiedy byłam mała, okropnie bałam się ciemnego pokoju. Babcia Mila pozwalała mi spać w swoim łóżku, pod wielką pierzyną i zawsze opowiadała mi różne historie. Na wsi nocą jest ciemno, leżąc w łóżku z Babcią słyszałam jej głos i w ciemności jawiły mi się obrazy z jej opowiadań... Opowiadała mi o swoim rodzinnym Dżurkowie w Karpatach, o długiej podróży wagonem towarowym z małymi dziećmi, dobytkiem i inwentarzem, wspominała dobre i złe chwile. 
Babcia Mila owdowiała młodo, mimo to nigdy nie wyszła powtórnie za mąż. Pamiętam, jak w wakacje biegałam z nią na cmentarz sąsiadujący z naszym pastwiskiem. Na grobie Dziadka Bronka zawsze stały świeże kwiaty, a Babcia stała obok i łzy płynęły jej po twarzy ... Nie rozumiałam jej długotrwałej rozpaczy, nigdy nie poznałam Dziadka, umarł jak Mama miała zaledwie siedem lat ... Po latach Mama opowiedziała mi najpiękniejszą historię miłosną jaką znam - Babcia była zaręczona z kim innym, gdy pojawił się Dziadek i ... zakochawszy się w sobie, odmówiła ręki narzeczonemu. Musiała być straszna awantura, ale Babcia postawiła na swoim i wyszła za mąż za Dziadka Bronka :) 
W czasie wojny pogubili się w świecie - ona jechała przed siebie w bydlęcych wagonach, on - ułan - gdzieś na wojnie pod Berlinem. Po wojnie wracając w rodzinne strony Dziadek przejeżdżał przez miejscowość na Ziemiach Odzyskanych i wśród mieszkańców wypatrzył znajomą sąsiadkę z Kresów.  Babcia była zaledwie kilka kilometrów od tego miejsca - mogli nigdy się nie odnaleźć, gdyby Dziadek wrócił na tereny dawnej Galicji pewnie nigdy nie pozwolono by mu wyjechać ... Miłość jest wielka ... 
Mówią, że prawdziwej miłości nie rozdzieli nawet śmierć - Babcia Mila odeszła kiedy wszystkie dzieci poukładały sobie życie ... I choć wciąż dla nas to bardzo bolesne wspomnienie, wierzę, że odeszła do swojego ukochanego Bronka.
Niedawno miałam okazję uczestniczyć w pewnym sentymentalnym projekcie związanym z rodzinnymi stronami Babci Emilki o Dziadka Bronka. Ten projekt pomógł nam odnaleźć wiele pamiątek, zdjęć i przypomnieć historie związane z naszymi najbliższymi. Dzięki niemu przybliżyłam się również do moich Dziadków, choć już nie żyjących. Dziś już wiem, że to był także mój hołd złożony moim Dziadkom. 
Trzymam w rękach książkę, która powstała wysiłkiem wielu osób, w większości należących do mojej rodziny i rodzin zamieszkujących Dżurków mojej Babci i Dziadka. Wszystkiego najlepszego, Babciu i Dziadku!

Od lewej stoi Babcia Emilka (jeszcze Cybulska) wraz ze swoją ciotką Antoniną Ciesielską z Tarnowskich i jej dwoma synami. 

Druga od prawej, w drugim rzędzie, Babcia Emilka stoi oparta o swoją babcię. To zdjęcie znalazło się podczas przygotowań książki o Dżurkowie.

Tu Babcia Emilka stoi druga po prawej w dolnym rzędzie. 
To chyba najstarsze zdjęcie Babci, też odnalezione przy okazji pisania książki.
Starsi bracia Babci - Józef i Franciszek Cybulscy. Obaj należeli do Związku Szlachty Zagrodowej, 
jako że rodzina Babci była herbowa.
Po prawej Dziadek Bronek Skowroński, też herbowy (Tępa Podkowa).

Dziadek Bronek konno już po wojnie. Uwielbiał konie a one jego ... 
 
Jako, że blog miał być o wnętrzach, to przy okazji Dziadków też coś się znajdzie :) Część przedmiotów, które znalazły swoje miejsce w Stajni pochodzi właśnie od nich. Czasem to stara cukierniczka, zdjęcie, bądź modlitewnik, ale jedną z najważniejszych pamiątek jest babcina dzieża do chleba zwana po prostu w jej stronach  korytem oraz podniszczony obraz Anioła Stróża. 

Koryto przywędrowało aż z Dżurkowa. Pachnie inaczej niż drewno z naszych okolic. W rowkach widać pozostałości ciasta chlebowego Babci. Do dziś pamiętam smak i zapach dużych bochenków chleba wypiekanych na wielkich liściach czegoś tam ... Koryto wisi dzisiaj w korytarzu Stajni i przyciąga wzrok wszystkich przybyszów.   



Anioł Stróż to zupełnie inna historia. Wisiał zawsze w małym pokoiku i zwany był niemieckim Aniołem Stróżem. Przy nim Babcia Mila uczyła mnie modlitwy do mojego osobistego Anioła, którą powtarzałam leżąc w łóżku razem z Babcią. Strasznie mi się podobał, bo ratował z opresji małe dzieci. Wcale mi nie przeszkadzało, że miał niemieckie napisy i przypominał trochę Frau z Czterech Pancernych i Psa :) Babcia opowiadała czasem, że po przyjeździe na Ziemie Odzyskane przez krótki czas mieszkała wspólnie wraz z niemiecką rodziną - właścicielami gospodarstwa, które przydzielono Babci. Tak jak Babcia,Niemka była sama z dziećmi, mąż walczył gdzieś po przeciwnej stronie na froncie. Nie wadziły sobie, Babcia dzieliła się mlekiem dawanym przez krowę przywiezioną z Kresów, Niemka częstowała Babcię jajkami z kurnika. Po jakimś czasie Niemcy wyjechali, później szczęśliwie odnalazł się Dziadek Bronek.
Niemiecki Anioł Stróż po latach stania na strychu trafił się mnie. Wisi sobie w kuchni przy wejściu, spoglądam na niego, a on przypomina mi chwile spędzone wraz z Babcią Milą ... 
 

czwartek, 20 stycznia 2011

Stylizacje "kulinarne" w karnawale :)

Mamy Karnawał, więc czas na dekoracje pasujące zarówno stylem jak i smakiem :) Proponuję faworki zwane również chruścikami (a propos nazewnictwa, dajcie znać jak na nie mówią w waszych stronach, strasznie to interesujące!)
Autorem stylizacji jest system trójkowy: Babcia, Mama i Córka :) Zdjęcia tuż przed pochłonięciem ... zapomniałabym, najmłodsza nie uznaje powszechnie używanego nazewnictwa i prosi o siworki vel paworki :)
Porcelana śląska, klosz Ikea, serwetka made by Mama Asi platerowy talerz ze znajomego składu staroci :) Lichtarze z sąsiedzkiego Pałacu Gusow (Niemcy wyprzedają fajne kąski :))

Częstujcie się kochani, zapraszam :) Przepisu nie podaję, bo ... Mama Asi robi faworki na oko :) Ja tylko wrzucam na wrzący olej i oprószam cukrem pudrem (więc mój wkład jest raczej niewielki, ech ...)