Trawa powoli rośnie - jesień ciepła, chwilami deszczowa sprzyja naszym pracom. Uważni czytelnicy zauważą pewnie rosnący na końcu mur, który ma "zamknąć" miejsce zabaw dziewczynek, aby stworzyć intymny i bezwietrzny kącik, od strony domu osłonięty żywopłotem nieformowanym.
Trawa ma soczysty kolor, prawda? Dopiero teraz uwypukla rabaty kwiatowe i wijącą się ścieżkę wiodącą na plac zabaw. Po zakończeniu prac murarskich dosiejemy jeszcze trawkę w miejscu zabaw dla dziewczynek, wówczas nie będzie się tak kurzyć.
Po niwelacji terenu okazało się, że jabłonki wypuściły w międzyczasie korzenie ponad rzeczywistym poziomem ziemi - stało się to w czasie budowy, kiedy koparki zgarnęły niepotrzebną ziemię na ten teren.
Aby nie stracić drzewek, powstały tzw. "żółwie" :) kamienne, które chciałabym obrosnąć skalnicami. Strasznie lubię takie uparte roślinki, które potrzebują minimum aby przeżyć i cieszyć oko.
Podczas prac ogrodowych męczyło mnie jak w naturalny sposób zakończyć nasz skalniak ... Pierwotny pomysł był zupełnie inny - okazało się jednak, że spadki terenu same wymusiły efekt końcowy :)
Lubię takie niespodzianki i przyjmuję je z radością :P Teraz skalniak kończy się przy samej bramie wiodącej na pastwisko i powoduje że spadek od bramy nie wydaje się nienaturalny - i tak miało to wyglądać.
Mam nadzieję, że najpóźniej w przyszłym roku zakwitnie feerią barw, tak jak jego drugi koniec, który powstał na początku wakacji.
Na razie zdjęcia nie oddają jeszcze końcowego efektu, gdzieniegdzie widać wystające przewody, trawa rośnie trochę jak puszek na łysinie :P ale ja potrafię cieszyć się z najmniejszych nawet postępów!
Czego i Wam, kochani życzę z całego serca :)