poniedziałek, 14 stycznia 2013

Prószy śnieżek, prószy ...

Tak zaczynał się wierszyk, który mój Tato mówił jako mały chłopczyk :) 
U nas właściwie nie prószy, u nas sypie już przeszło trzy-cztery godziny aż boję się, czy zaraz nie będę musiała ekspediować się do szuflowania łopatą :D Póki co, podziwiam przez okno panoramę podświetloną zapalonymi lampkami. Zanim zapadł zmrok, udało mi się sfotografować Stajenkę w bieli ... 


Wczoraj skończył się okres Narodzenia Pańskiego. Czas ten kończy niedziela Chrztu Janowego, który w religiach wschodnich nazywa się Świętem Jordanu. Pamiętam, jak moja Babcia Emilka opowiadała  o wspólnie spędzanych świętach - rodziny na Wschodzie były często mieszane, poza tym sąsiedzi szanując siebie nawzajem, przychodzili świętować wspólnie drugie najważniejsze święta religijne. Nasze święto Trzech Króli, które kończyło bezpośredni okres Bożego Narodzenia obchodzono w dniu, w którym nasi starsi bracia w wierze rozpoczynali świętowanie Narodzenia Pańskiego, Nasz Chrzest Pański, nazywany w kościele grekokatolickim  Jordanem. Dopiero później ta wspólnota małych społeczności gdzieś się zagubiła, podsycana ambicjami rządzących oraz tych, którym zawsze źle i zawsze mało ... Szkoda ... 

Koniec okresu Narodzenia Pańskiego nie oznacza jednak końca świąt :) Kolędy można śpiewać aż do 2 lutego, czyli Święta Matki Boskiej Gromnicznej - prywatnie imienin Babci Marianny :) No i jak tu rozebrać choinkę? Jak pozbyć się ozdób? Poczekam jeszcze ... Zwłaszcza, że śnieżek przywrócił świąteczną atmosferę :P

Pozdrawia Was zakatarzona Kredensiara ;) 




niedziela, 6 stycznia 2013

K+M+B 2013 :)

No tak - przez Boże Narodzenie i Nowy Rok się nie odzywała i teraz wyskakuje z tymi swoimi trzema literami :) Cóż, było kilka powodów, niektóre miłe, niektóre mniej - przed samą Wigilią rozchorował się Gromowładny. Był weterynarz, na szczęście skończyło się tylko na zastrzyku rozkurczającym i kolka rozwiała się jak mgła. Strach pozostał nieco dłużej - takie nieprzyjemne wrażenie, że złe nieuchronnie wróci i zabierze go ... brr ... co rano bałam się pójść do stajni. 
Z tego wszystkiego moje przeziębienie przedwigilijne rozwinęło się w coś gorszego - trzeba było z Gromkim chodzić po pastwisku, żeby pomóc mu pozbyć się kolki i brnęliśmy z Jackiem w mokrym błocie i resztkach śniegu. Później ktoś musiał trzymać przestraszonego Groma przy aplikowaniu zastrzyków i past, a do domu wprowadzić się nie dał :P Trzeba było na dworze ... :D
Dlatego Wigilia i Boże Narodzenie upłynęło mi pod znakiem kataru i kaszlu, a w II Dzień Świąt utraciłam głos :) Już zaczęłam się nad sobą użalać i ... ozdrowiały Grom ugryzł Hetmańskiego w lewą powiekę ... Jessssuuu, jak ja ich kocham! Zaraz mi przeszło użalanie :) Nie oznacza to, że przeszło mi przeziębienie ... okłady z Borasolu i Octeniseptu dwa razy dziennie na dworze zwiększyły pokłady kataru w zatokach i spowodowały, że zaczęłam ... szczekać :) Bona też sie dziwiła! 
Nie było jednak tak źle - święta spędziliśmy bardzo rodzinnie i głównie z tego powodu nie pisałam na blogu :)  Właściwie nasze święta jeszcze się nie skończyły - według tradycji kościoła rzymsko-katolickiego będą jeszcze trwały do Święta Matki Boskiej Gromnicznej, czyli aż do lutego :) Dlatego dekoracje nadal zdobią naszą Stajenkę a my świętujemy dalej ;) Właśnie dlatego uwielbiam te święta i wkurzam się czytając wpisy na blogach dwa dni po Bożym Narodzeniu: Święta, święta i ... po świętach! 

Przed samą Wigilią dokupiłam jeszcze jeden druciany świecznik stojący, który ma półeczkę na pierniczki i inne słodkości. W pokoju aż gorąco od zapalonych świeczek a my wymieniamy wypalone na nowe :) 


W tym roku pierniczki z Ikeowych foremek - były jeszcze Julenisse czyli 
bożonarodzeniowe krasnalki ale ktoś zjadł :)


 Biel, szkło i świerk - przydały się szklane rożki w metalowych dekoracjach, które latem wiszą na śliwie oświetlając wieczorne biesiady. Szydełkowe dekoracje wykonała Mama Asi :)



 Wszędzie pachnie świerkowymi gałązkami!


Przed samą Wigilią zostałam obdarowana wielką ilością białej porcelany - stare wazy, sosjerki, dzbanki, półmiski różnego kształtu i rozmiaru - cieszę się jak dziecko! :)


Białe świece, białe obrusy - ostatnio pewna pani zapytała mnie, czy oczekujemy na kolędę :P Co zrobić, kiedy uwielbiam białe obrusy? 


Mam nadzieję, że spełnią się moje życzenia i zmiana tapicerki na lnianą kiedyś nastąpi ... 


W tym roku zlitowaliśmy się nad choinką, która dostała pojemnik na wodę :) Odwdzięcza sie nam, nie sypiąc igłami no kota :)


Trzej Królowie dotarli o czasie - Śpioszek był jednak pierwszy :P Pewnie świeciła mu jakaś alternatywna gwiazda betlejemska, ekh ... 


Wiem, nie wywinę się od pokazania zmian w kuchni :P Kłopot tylko w tym, że ciężko ze światłem i zdjęcia nieco ciemne wychodzą ... 




Tym, co krakali, że będzie mało miejsca - naprawdę nie ma co narzekać :) Jest przytulnie, porządeczek aż miło, bo to co nie dla oczu schowane za tymi pięknymi drzwiami :D 
Na ścianie pojawiła się moja Maryjka z brązowymi oczami - wszystkie, które widziałam były z niebieskimi oczętami, dlatego tą kupiłam dawno temu w antykwariacie w Inowrocławiu :) - oraz staroświecka magielnica i elementy kołowrotka - dostałam razem z białą porcelaną od Kasi :) Nabiedziłam się, jak je zawiesić ...


W kuchni nad stołem szydełkowe dekoracje Mamy Asi ... 


Na chwilkę przed niedzielnym obiadem - porcelanowa waza - cudo :) Jak widać, my stajenkowicze jesteśmy bardzo użytkowymi ludkami, dla nas rzecz nie może być tylko stara - musi być też do używania :)


To, co za tymi drzwiami niech zostanie jeszcze przez chwilkę moją tajemnicą :) 
Mimo, że remont zakończony :P


Gałązki świerku wiszą na ziołowym wieszaku wraz z lampionami i serduchami bożonarodzeniowymi ...


Uwielbiam dekorować okna kuchenne - w tym roku wykorzystałam duńskie motywy - Julenisse - mali pomocnicy Św. Mikołaja


Pomagają myć naczynia, tylko trochę wyjadają cytrusy ... 


Kolekcja Dziadków do orzechów powiększyła się znacząco - w naszym regionie to ulubiona zabawka dzieci  zeszłego stulecia. Świeca w mchowym wiaderku powstała któregoś długiego popołudnia. W tle stajnia chłopaków i  wszechobecna wiosna, panie sierżancie :)


Trawa pozieleniała, Stajenka błyszczy w słońcu, solary grzeją wodę - czy to już wiosna? 



Chyba tak, bo ogiery cwałują jak zwariowane, mimo kontuzji :D Już wkrótce będziemy świętować trzecie urodziny i skończy się beztroskie bieganie po pastwisku - trzeba będzie pójść do ogierkowej szkoły ... 


Na samą myśl o tym, co zrobi Hetman z ujeżdżającym, rozglądam się za szklaneczką czegoś mocniejszego - w ogóle po ostatnich końskich ekscesach wpadnę chyba w nałóg :)


"Przeeeejmuuujesz się ..." - mówi Pan Śpioszek ...


... "Właaaaśnie ... " - dodaje Panna Bona :)


To ja już może pójdę do mojego zacisznego kącika :) Miłego wieczoru, kochani!