sobota, 23 lutego 2013

Od soboty do soboty :)

... bo w ciągu tygodnia praca i praca :) Niestety, tak to wygląda, kochani, w Stajence, że w normalne dni można pomarzyć o znalezieniu kilku chwil na dekorowanie, ozdabianie, malowanie i temu podobne przyjemności. Zawsze znajdzie się coś lub ktoś, aby ten przyjemny proces zakłócić bądź zniwelować całkowicie :) No cóż, trzeba było ograniczyć ilość posiadanych zwierzaków do nakarmienia i pogłaskania, ilość pomieszczeń do sprzątania, ilość zadań do wykonania w najbliższej pięciolatce ... Macie to samo? Na pewno macie! :D
Dzisiaj sobota, najfajniejszy dzień w tygodniu, pod warunkiem, że posprzątam w piątek lub wcześniej :P Tym razem posprzątałam już w czwartek, siedząc przymusowo z młodszą córeczką w domu - chorowanie ma swoje przyjemne strony, prawda? :)
Dom posprzątany (był :P już nie jest ...), więc można powalczyć w ramach hobby. Dzisiejsze przedmioty czekały zbyt długo na decyzję, co z nimi będzie. Dostałam je w ramach akcji "Sprzątamy nasz wiejski kościółek" - w zasadzie wybłagałam je, bo miały trafić na stosik a'la hinduski pochówek :) Było ich aż 8 sztuk, na razie pokażę część jednego kompletu :)


 
W zasadzie nawet nie wiem, jak je nazwać fachowo? Lichtarze? Niech będzie ... Zostały wyczyszczone, zmatowione, pobielone i nieznacznie postarzone. Zastosowałam metodę suchego pędzla, bo chciałam, żeby było widać pojedyncze muśnięcia. Stanęły na oknie w oranżerii i ... skąd mam wziąć do nich świece?!? Żeby można było nadziać je na wiekowe szpikulce ... Ech, zagwozdka - ktoś wie?  Prawda, że fajne są? Mnie się ogromnie podobają, przy okazji rozjaśniając parapety swoją bielą :)
 
Na swój moment czeka jeszcze drugi komplet duuuuuuużo większych sztuk, które można postawić na ziemi, takie toczone cuda. Mam nadzieję, że z nimi pójdzie mi szybciej, przynajmniej jeżeli chodzi o decyzyjność. Pokażę, jak tylko znajdą się na warsztacie :)
 

Kotek bardzo chciał znaleźć się w Kredensie i ciągle właził mi w obiektyw.
To nasz mysi zabójca, nieustraszony sierściuch ...

 
 
Panna Bona dzisiaj w słabszej formie - tak bywa, kiedy zjada się wszystko, co znajdzie się w obrębie jej mordki :) Na razie ma ścisłą dietę, wieczorkiem dostanie gotowane mięsko z ryżem
a'la kuracjusz ciechociński :P
 
 
Coraz częściej do dekoracji Stajenki wykorzystuję porcelanę i czyste szkło.
Myślę jeszcze o dołączeniu srebra i platerów, tak pięknie rozświetlają wnętrza!

 
Wiosna w Stajence pełną gębą, a za oknem ... no cóż - za oknem bez zmian (zabrzmiało prawie jak u Ericha Marii Remarque'a :P). Pozostaje nam niezmiennie oczekiwać tego lepszego, grzejąc się pod ciepłym kocykiem, z filiżanką dobrej czarnej herbaty, wpatrując się w płomienie liżące brzozowe klocki ... I to zamierzam dzisiaj czynić - zwłaszcza, że wczoraj przyszły długo wyczekiwane książki Moniki Kantor znanej niektórym jako Bo Mimi :)  - mam dwójkę i trójkę, zapisałam się na czwartą edycję do kupienia w okolicach maja. Niestety nie ma nigdzie jedyneczki pt. Czas odnaleziony - mam dużą prośbę do tych blogerek, które mają jedną na zbyciu i chciałyby wspomóc Stajenkowiczów ... Te, które przyszły, już wczoraj zostały przewertowane, dzisiaj czekają na chwile radosnego lenistwa :)
 
Miłych sobotnich wrażeń, kochani!
 
 
 

niedziela, 17 lutego 2013

Sobota pracująca

Czy u Was też sobota zawsze jest pracująca? Choćbym nie wiem jak się starała, sprzątanie przełożyła na piątek, w sobotę zawsze znajdę coś do roboty ... Z przerażeniem myślę o nadchodzącej wiośnie, wraz z którą nadejdą nowe, dodatkowe prace - pocieszenie znajduję jedynie w tym, że dzień się wydłuży i może zdążę umrzeć z przemęczenia przed nadejściem zmroku :D
W tym tygodniu spotkało mnie wiele przyjemności wnętrzarskich. Niespodziewanie szybko doszła przesyłka z Dekorii, w której znalazłam śnieżnobiałe rolety do salonu :) Równie niespodziewanie Pan Mąż postanowił je zawiesić na oknach, więc byłam wniebowzięta! 





Salon aż pojaśniał z radości a ja z nim :) Strasznie jestem zadowolona z zakupu, wykonanie jest na medal. Powoli i z rozmysłem wdrażam mój plan "wybielenia" pokoju, z którego jak do tej pory nie byłam do końca zadowolona. I tak udało mi się nabyć kilka fajnych materiałów w lokalnych "śmietnikach", takich jak lniane i bawełniane tkaniny o różnych splotach, fakturach i grubościach, z których planuję uszyć poduszki, a niektóre pozostawię w niezmienionej formie jako pledy i nakrycia na sofę. Są piękne - w szarościach, beżach, bielach i off-white'ach a ceny są ... są świetne :) Mam nadzieję, że uda mi się je pokazać w przyszłości. 

Pogoda nie była sprzyjająca zdjęciom, ale udało mi się uchwycić klimat Stajenki z roletkami w oknach




Do białych rolet zmieniłam nieco kolorystykę świeczników - dostały białe wstążki i małe naturalne wianuszki, które kupiłam na I Komunię Julki. Do tej pory służyły jako obrączki do serwetek, teraz "robią" za dekorację.



Oprócz bieli do salonu zawitały króliczki z De La Luca. Są cudowne - takie słodkie, przytulaśne szaraczki! Do zakupu Karolina dodała piękną broszkę w stylu marynistycznym - w sam raz na letnie lniane ubrania. 



Króliczki pilnują Walentynkowego prezentu od Pana Męża :)

Powiew wiosny przygnał do salonu nieco pierwszych kwiatów - niektóre jeszcze nie wychyliły się spod mchowej kołderki ... 




Zeszłej niedzieli zawitali do nas niespodziewani goście z niesamowitym prezentem! Dostaliśmy szyld naszej Stajenki, wykonany na drewnianej desce, specjalnie postarzanej aby pasowała do naszych klimatów :) Szyld jest piękny, powiesiliśmy go na Stajni Hetmana i Groma, bo tam prezentował się najpiękniej, na tle surowych cegieł i bali. Nigdy nie przypuszczałam, że zdobędę taką tablicę - zainteresowanych odsyłam do producenta   - firmy Euryt, który wywodzi się z mojej "dżurkowskiej" rodziny. Na jego stronie internetowej jak również na profilu FB znajdziecie różne szyldy, co jeden to piękniejszy ... Właśnie myślę nad herbem rodzinnym :P




Strasznie pracowity to był dzień - dużo rzeczy udało nam się dokończyć, powiesić i uzupełnić. Jakimś cudem (hahahah) namówiłam Pana Męża, żeby dopasował mi półkę do mojej kuchennej szafki na filiżanki. Udało się i teraz już nie muszę sięgać daleko po pudełko z herbatką, które odmalowałam techniką decoupage'u w zimowe wieczory ... 






Jestem cała w skowronkach, bo szafka zyskała na urodzie - została dopełniona po długim oczekiwaniu :) Teraz naprawdę mogę ją zaprezentować w całości!





Miłej niedzieli, kochani! Do zobaczenia wkrótce :)