niedziela, 17 kwietnia 2011

W pośpiechu ...

Pośpiech towarzyszy mi od więcej niż kilku lat, ostatnio jakby ze zdwojoną siłą ... Wydaje się, że brakuje mi czasu na wszystko: gdzie te wcześniejsze wieczory z lekturą, które były mi tak bliskie? Do książek zaglądam nocami, podobnie jak tu - strasznie rzadko (zaczynam mieć wyrzuty sumienia :) ), ale mogą nagrodą są moje małe córeczki, które skutecznie zajmują mi cały wolny czas :) Dzisiaj dopadła je głupawka z Boną w tle. Rzecz działa się krótko po obiedzie - łatwo rozpoznać po umazanych ryjkach. Zaczęło się niewinnie - "ktoś" obudził Bonę wylegującą się w koszyku. Nie miała szans, trafiła w łapska miłośnie wyciskające życie z wszystkiego co się da przytulić :))) Matka - czyli ja (ha!) chwyciła za kamerę i ....
... na pewno muszę wyjść, przecież mi tu dobrze ...

.... na razie jest fajowsko ...

... dam jej buzi, niech ma ... 

 
... nie wiedziałam, że można tak się ucieszyć z buziaka :)


... uff, zaczyna się robić gorąco ... znowu dwie na moim fotelu ...

... może wytrzymam ... raz ,,, dwa ,,, trzy ...

... ratunku, gorąco mi .... pani!!!

... a nie ... może jakoś ścierpię ? ...

... jedna poszła ... dobra nasza! ...

... radość krótko trwa ... ale przyjmę to ze spokojem ...

... bez cienia skargi ... ech ...

... udusi ... nie udusi ...

 ... oby mnie tylko nie rozerwały! :)

Dzisiejszy post taki w pośpiechu właśnie ... mało wnętrzarski co prawda, za to w pośpiechu fotoreporterski ;) ale obiecuję na jutro garść wielkanocnych ujęć. Wraz z fotoreportażem z wyprawy pieszej po naszym miejscowym Parku Narodowym Ujście Warty :) Wiosna już przyszła - sama widziałam :)))

2 komentarze:

Podsosnami pisze...

O matko, jak szybko Ci te panienki rosną! :o
Hania to tak się zmieniła i urosła, że ledwie ją poznałam. I Julka duża taka...
Wszystkiego dobrego na święta! :D

multanka pisze...

Rosną, rosną - jak na drożdżach :) Zalecam wizytę blisko-poznawczą :P