niedziela, 29 maja 2011

Jeszcze nie na finiszu, ale ... :)

... mam nadzieję, że nastąpi to już wkrótce (chociaż mój osobisty małżonek twierdzi, że takiej opcji nie ma, bo zaraz szybciutko coś wymyślę :)) Póki co, zapraszam do oglądania postępów, które mnie bardzo cieszą, bo zbliżają mnie do dnia, w którym chłopaki-źrebaki dotrą szczęśliwie do nas, do Starej Stajni :)
W sobotę dekarze położyli dach. Początkowo bałam się, że przedłużenie wiaty samochodowej i pomieszczenia gospodarczego zmieni dość zgrabny budynek w długi tramwaj ale chyba nie wyszło źle. Cieszy mnie spójność całości, która krojem dachówki odpowiada Stajence, czyli naszemu domowi :)

 Zauważyliście, że w międzyczasie zmniejszyliśmy wrota do boksów? Początkowo miały być sporych rozmiarów ale później przyszła refleksja, że zimą drewniane drzwi na pewno nie będą chroniły od mrozów lepiej niż ściana z cegły ... więc prawa strona zostanie zamurowana a lewa będzie podzielona na pół - góra otwarta w czasie pobytu koni w boksach a dół otwierany w chwili wyjścia. 
Pokażę wszystko jak powstaną drzwi :)

 Tu można zobaczyć, że od ostatnich fotek wprowadziliśmy zmiany w szerokości wrót ... 

 Powyżej zarys okienek, świeżo wstawionych przez murarzy. Po zakończeniu murarki zjawi się szklarz, który je oszkli. Nie są wielkich rozmiarów, ale trochę doświetlają pomieszczenie na samochody. Nie planujemy wrót, więc i tak będzie to pomieszczenie otwarte ale mój mąż wypatrzył te okienka we wsi i tak się spodobały, że musiały gdzieś znaleźć miejsce :) I pomyśleć, że zbieractwo staroci nie jest zaraźliwe, hehe ...
 Jestem dumna z naszych dekarzy za błyskawiczne pokrycie dachówką części stajennej w ciągu jednego przedpołudnia :) Chociaż jak sobie przypomnę jak jeden z nich chodził sobie po kalenicy z jedną ręką w kieszeni a drugą z komórką przy uchu i łaził jak ja po pokoju podczas rozmowy, to ... mam lekki zawał :)

Pruski mur ma swój urok, prawda? Jestem w nim zakochana :))))

 Zbliżenie na okienka ... nad nimi lekki okapik z cegiełek, dla podkreślenia urody przeszklenia ... 

 A tu Stajnia widziana z wiaty, można imprezować i mieć na oku dom, hehe :)

Mam nadzieję, że już niedługo murarze zabiorą się za murarkę boksów, dojdą drzwi i ... skończy się ten bałagan na podwórku :) Marzę skrycie o świętym spokoju ... ech .... 

Królowa Bona za to jest bardzo zadowolona z pobytu różnego rodzaju fachowców na naszym terenie. Zawsze mają ze sobą śniadanie, które można ukradkiem podeżreć, lub jeżeli ostatecznie pilnują śniadań zbyt gorliwie, udać że rodzina cię nie karmi i pożebrać okolicznościowo :) Niedługo z wysportowanego pieska zmieni nam się w parówkę!
W międzyczasie znów szykuje się robótka - przyjechały kołki akacjowe na pastucha dla koni, które trzeba okorować, opalić, wkopać .... znowu coś, kiedy ten czas znaleźć?!




Na koniec niezmiennie piękne okoliczności przyrody :) Powoli przestaję panować nad winobluszczem na Stajence , jak tak dalej pójdzie to w ruch pójdą nożyce lub sekator ... 

Pozdrawiam majowo jeszcze, a już czerwiec stoi za progiem czekając na swoją kolej ...

środa, 25 maja 2011

Nadeszła wielkopomna chwila :)

Dokładnie w dzień moich imienin (czyli wczoraj) zjechały materiały na stajnię dla Hetmana i Groma a dzisiaj od rana ... ech ... jaki był rozgardiasz! Praca szła tak, że jak zwykle nie zdążyłam sfotografować etapów - tylko sam koniec :)

 Tu efekt dzisiejszej pracy z przodu, jeżeli się uda, to czekamy na dachówki :) Od frontu będzie okienko drewniane, żeby Grom i Hetman mogli sobie spoglądać na nasz dom ...
Tu troszkę z boku, od prawej będzie pas ogrodzonej ziemi, żeby konie mogły wychodzić na popas :)

Tu widok na wrota, u góry sianko a na dole chłopaki-źrebaki :)

 Na tej ścianie będą poidła i inne atrakcje dla koni ...

 A tu widok na wyjście z perspektywy koni :) 
Hałdy ziemi widoczne w oddali zostaną wykorzystane do wyrównania terenu ...

Dobudówka od strony od ogrodu ... Już wkrótce zostanie obudowana cegiełkami ...

Prace idą migiem, nie mogę wyjść z podziwu :) Wprawdzie dokoła straszny bałagan, ale pocieszam się że to minie i jakoś się z tym uporamy. Śpioszek prowadzi nadzór inwestorski :

Ja tu ciężko pracuję a "gruba" się wygrzewa! Nie ma sprawiedliwości na tym świecie :)


W ogrodzie, na szczęście nie dotkniętym przez grupy robocze :) zakwitły piwonie i irysy. Szkoda tylko, że w tym całym rozgardiaszu nie ma czasu ich podziwiać :( 


Przy okazji rozbierania starego skalniaka ujawnił się olbrzymi płaski głaz, który mógłby "robić" za tabliczkę domu. Powstał pomysł, żeby na nim wyrzeźbić nazwę Stajenki i położyć go przy wjeździe na posesję. 

Trochę pozmieniało się z przodu Stajenki - wyleciały stare wiklinowe kosze i teraz trochę łyso się zrobiło, ale mam nadzieję, że to chwilowe i niedługo powstanie krąg z cegieł, w którym posadzę zioła i kwiaty. Krąg ma otaczać wierzbę płaczącą - prezent od moich rodziców chrzestnych. 

Jutro od rana znowu orka, trzymajcie kciuki za powodzenie projektu! :))))

wtorek, 17 maja 2011

Cegła za cegłą ...

... i powoli wyłania nam się taki oto widok :)

 ścianka granicząca z przyszłym boksem Groma i Hetmana

 zasypane drewnem pomieszczenie gospodarcze :)
 pomieszczenie na wehikuły wielokonne :)

 z rzeczonym wehikułem w roli głównej :) obecnie podlegającym kontroli świateł :)))

 brakuje jeszcze sufitu, który będzie zbudowany z desek, żeby można było trzymać na górze sianko dla koni

 ścianka boczna pod winorośl
tył od sąsiadów, który w przyszłości będzie miał "sąsiada" - też wiatę na samochody :)

Przy okazji budowy wiaty podjęliśmy decyzję o zlikwidowaniu rozpadających się koszy wiklinowych na zioła, które zniszczono podczas budowy daszku nad studnią :( Trudno, skruszeni panowie przeprosili, niemniej jednak trzeba odbudować. Jako że wiklina wygląda pięknie ale szybko się starzeje i rozpada na części, teraz projekt przewiduje krąg ze starej cegiełki, który będzie okalał moją wierzbę płaczącą - prezent od rodziców chrzestnych. Na razie projektu nie pokażę, ale w tak zwanym międzyczasie powstała czasowa przystań dla moich ziółek, które na czas rozbierania starych koszy trzeba było ewakuować. Mogłyby nie przeżyć kolejnego deptania :)

  I tak w urokliwych, odziedziczonych po poprzednikach baliach miejsce znalazły bazylia, oregano, mięta, szczypiorek, hyzop, majeranek, lubczyk, lawenda ... i pewnie jeszcze coś, ale spamiętać ciężko :) Balie stanęły tuż za progiem domu, żeby łatwiej było podskubywać i podjadać przy śniadaniu.


W zasadzie zawsze marzyłam o tym, żeby coś takiego zrobić przed domem, ale ponieważ były kosze wiklinowe to mi jakoś tak zeszło ... :) Teraz pomysł wypalił i jestem bardzo zadowolona!

Na "rumowisku" kamieni - jak mawia mój szanowny kolega z wioski :) - ciągłe zmiany. Co rusz kamienie zmieniają miejsce, w zależności od mojego usposobienia. Mąż mnie wkrótce zostawi, tego mogę być pewna, ponieważ cały czas targa nieszczęśliwy co większe kamole i umieszcza je zgodnie z zaleceniami, aby na drugi dzień przekładać je w inne miejsce ... Ech, życie ... :) Bardziej podoba mu się, że nieustannie zalesiam te kamieniszcze nowymi roślinkami, które nadają im kolorytu. Duże rośliny już znalazły swoje miejsce, teraz kolej na małe upychacze-byliny:

 




Strasznie fajna zabawa, taki kamienny jar! Zachęcam wszystkich, którzy mają choć trochę nierówności na swoim terenie żeby pobawił się tak jak my - to fajniejsze niż roślinność w poziomie :)
Nawet Śpioszek lubi chodzić ze mną po kamieniach, bo zawsze można przykolegować się o pogłaskanie :)

Śpioszek-nieszczęśnik leży sobie właśnie na miękko usłanym fotelu obok mnie, ponieważ zauważyłam że lekko utyka i ma zranioną łapkę. Pewnie ktoś go musiał ugryźć nieboraka ... Biedaczek nie wie, że czeka go dzisiaj przymusowe spanie w domu, ojoj ... :) On oczywiście woli wolność ...



Mimo niepogody widoki na zewnątrz nadal nie pozwalają skupić się na porządkowaniu Stajenki :) Zaczyna mnie to niepokoić, coraz trudniej znaleźć coś w zabałaganionym domu ... :P No cóż, zawsze można oddalić się z godnością na zasłużony spacer z wiecznie zabieganą Boną :)


Na koniec chciałabym pokazać coś, co jeszcze nie wygląda godnie, lecz jest dla mnie bardzo ważne. To mały skrawek ziemi przy domu, który powstał całkiem niedawno. Mały fragment zagospodarowanego ogródka. Mam nadzieję, że już niedługo róże zakwitną, wiciokrzew rozwinie się ukazując swoje prawdziwe piękno, małe płożaki rozrosną się a miejsce stanie się małym zakątkiem naszego podwórka. 


Ten zakątek powstał z myślą o kimś bardzo, bardzo ważnym w moim życiu. To hołd osobie, która wychowała całe pokolenie takich jak ja. Nauczyła nas, jak odróżniać dobro od zła, uwrażliwiła na sprawy ważne, wreszcie pokazała nam, że w życiu wszystko należy robić w najlepszej jakości i odrzucać wszechobecny "ersatz". Dlatego też pracując w pocie czoła - w pełnym słońcu - wymieniając ziemię pod roślinki, walcząc ze sobą i niechęcią do łopaty ... - Ciociu Tereniu - to dla Ciebie ten zakątek - będzie mi brakowało Twojej życiowej mądrości i ciepła ... 

poniedziałek, 9 maja 2011

Remonty

Przeglądając blogi z mojej prywatnej listy zauważyłam, że im cieplej tym mniej pokazujemy wnętrz :), widać życie zaczyna toczyć się na zewnątrz, póki słoneczko grzeje, aby zdążyć przed następną chłodną porą roku :) Na szczęście wiosna trochę trwa, potem lato - późną jesienią znów wrócimy do naszych wnętrz, kiedy wygoni nas zimny wiatr lub zacinający deszcz ...
Wracając do tematu remontów (dostałam ochrzan od Mamy Asi, że obiecałam jutro wkleić zdjęcia, a tu nagle zrobiło się już pojutrze :)) - u nas pierwsza ścianka już stoi, za oknem słyszę miarowy odgłos betoniarki, więc panowie remontowi uwijają się mimo wczesnej pory ... Jak tak dalej pójdzie to na pewno jak zwykle będę spóźniona z nowymi zdjęciami :P
Na razie wygląda to tak:


 Poziom wyżej zaplanowano okienka, które małżonek wytrzasnął od "nie wiadomo kogo" w okolicy :) Wypiaskowane, wpasują się w istniejące otwory i dostaną nowe szkiełka, coby w środku za ciemno nie było. Ta ścianka ma wystawę pd.-zach., więc jest taki plan, żeby na niej w przyszłości urosnąć winorośl.


A tak wygląda krajobraz wyburzeniowy, a właściwie jego pozostałości:
W miejscu jabłonki ma stanąć boks dla Gromisia i Hetmanka więc niestety jabłonka idzie pod nóż :( - z drugiej strony nie pamiętam czy jadłam z niej kiedykolwiek jabłka więc ... trudno ...

Obiecałam, że pokażę kamieniołomy :) Na razie jeszcze z małą ilością roślinności, która zakupiona czeka na swoją kolej - dojdą jeszcze kamienie i tarasy po  przeciwległej stronie ale na razie stargaliśmy się okrutnie i odpoczywamy :)



Mam nadzieję, że plan się powiedzie, konie szczęśliwie zjadą do nas w swoim czasie - wczoraj mimo niedzieli dostaliśmy upragnione potwierdzenie na piśmie, że starostwo nie widzi żadnych przeszkód w dobudowaniu boksów dla naszych chłopaków więc jestem dobrej myśli. W przyszłym roku mamy również ważną uroczystość - nasza Julka idzie do I. Komunii Św., więc mam nadzieję, że uda nam się pod zabudowaną wiatą urządzić popołudniową kawę z ciastem :) Miejsca jest sporo ...

... a w ogóle piękną wiosnę mamy u nas na wsi! Aż chce się wyjść z domu i ... nie sprzątać w nim ciągle, mimo ogólnie panującego bałaganu :)))) Pozdrawiamy!