Z wiosną czas począł biec jeszcze szybciej niż zimą ... Mało, że ktoś ukradł mi jedną godzinę snu na początek, to jeszcze nagle ochłodziło się i chociaż za oknem od czasu do czasu wychynie słoneczko, temperatura nadal raczej dość niska. Zupełnie mi się to nie podoba, bo za miesiąc I Komunia Św. Julki, roboty na zewnątrz sporo lecz wychodzić nie chce się wcale ... Ponarzekałam sobie, ulżyło mi nieco, to teraz mogę pochwalić się co jednak udało nam się zrobić w Stajence :) Oczywiście oprócz kilku dekoracji świątecznych :P
Jeszcze przed świętami Wielkiej Nocy odetchnęliśmy z ulgą, bo wreszcie skończyliśmy projekt pod tytułem korytarz :) Zdjęć nie pokazywałam, bo w międzyczasie zapadła decyzja o wybieleniu szafy, która okazała się być zbyt ciemna i ponura w nowej szacie przedpokoju. Szafa wróciła w przeddzień świąt, więc ... taaaadaaam!
Marzyłam od dawna o wybielanych kasetonach :) Po pierwsze mając dwójkę dzieciaków w domu, psa i koty, miło jest po prostu przetrzeć szmatką ściany zamiast bez końca oddawać się gipsowaniu odprysków i odmalowywaniu powycieranych krawędzi :P Poza tym korytarz zyskał teraz zupełnie inny wygląd - dodatkową dekorację ścienną ...
Podoba mi się też kontrast gołębich ścian z "dachówkową" podłogą. Zwłaszcza teraz, kiedy pan mąż podjął się jej wyczyszczenia i ponownego zabezpieczenia :)
Szafa z lustrem zyskała nowy kolor, przy skrzyni - przykładzie mojego ukochanego Dwudziestolecia Międzywojennego - zawahałam się i jednak została w oryginalnym kolorze :) Nie byłoby jej do twarzy w bieli, poza tym jest piękna, taka jaką jest :)
Szafa była zbyt duża i skutecznie zaciemniała całe wnętrze. Dodatkowo nie byłam zadowolona z jej wykończenia - niestety, nie wszyscy znają się na rzeczy i przy jej poprzednim odnawianiu widać było, że ktoś mocno się spieszył z robotą. Teraz, w jaśniejszym kolorze pasuje idealnie do małego korytarza ...
... a mały, staroświecki wieszaczek wkręcony w jej bok pozwala mi zaszaleć dekoratorsko :P
Jakieś dwa, może trzy tygodnie przed świętami nosiło mnie potwornie z dekoracjami wielkanocnymi :) Zupełnie nie miałam pomysłu na tegoroczne ozdabianie. Pomógł mi stres zawodowy :P Kiedy już nie mogłam tłumaczyć, siadałam sobie w salonie przy stole, rozkładałam się z jajkami, włączałam komputer i .... słuchając słów mojego ukochanego ks. Pawlukiewicza odpoczywałam psychicznie ... no, może czasami nie było tak kolorowo (zwłaszcza jak mi coś nie szło z jajkami, hmmm ... ), ale był to naprawdę dobrze spędzony czas! A jego efekty są takie:
Wybrałam mój ukochany wzór kuchenny :) czyli staroświeckie sztućce. Jajka wykonane techniką decoupage'ową, pokryte crack'iem i pobrudzone popiołem z kozy kominkowej bo ... nie miałam bitumu :)
Jajka zawisły nad stołem kuchennym, są dość sporych rozmiarów ale marzy mi się też wykonanie strusiego jaja w tym samym wzorze - może za rok? :))))
Oryginalnie jajka miały lekko kremowy kolor i taki postanowiłam zostawić. Ot tak, żeby nie zniknęły na tle gołębich ścian mojej kuchni. W oddali Kredens Marianny i budki na ptaki, które powstały jeszcze w oczekiwaniu na wiosnę :)
Rozmiarowo jajka nijak nie mogą być wytworem moich ptaszków :P Raczej wyglądają na kacze lub gęsie ...
W tym roku zachorowałam na baranka i zajączka wielkanocnego. W zasadzie zostałam zainspirowana przez blog, który nieustannie obserwuję :) - www.lawendowydom.blogspot.com Po obejrzeniu pięknych zdjęć i przestudiowaniu prostego przepisu nie mogłam się oprzeć! Foremki przywędrowały z wszechposiadającego allegro i ...
... stoją tam nieużywane :D bo okazało się, że piękne może są, ale wygodniejsze są te z tefonu, duuuużo tańsze i dostępne w sklepie, który odwiedzam codziennie :) No tak ... nie ma to jak wyważać otwarte drzwi, prawda? :) Ale jeżeli sądzicie, że nie upiekłam tych baranków i zajączków, to strasznie się mylicie :) Upiekłam, a co!
Smakują równie dobrze jak wyglądają - ciasto, które proponuje Beata z Lawendowego Domu to babka piaskowa, naprawdę pulchna i smaczna. Tak smaczna, że nie zdążyłam z fotografowaniem i jeden z zajęcy nie ma już ... hmmm ... tej części ciała na której zwykle siadamy wygodnie, a babka poniżej jest szczuplejsza o jeden wycinek :P
Przed samymi świętami, podczas ostatnich zakupów odkryłam piękne pastelowe wstążki w grochy za grosze. Tak oto mogłam udekorować moje wypieki (i nie tylko :)) - przyznaję, zainspirowałam się pięknymi zdjęciami z Lawendowego Domu, który zawsze zachwyca mnie delikatnymi pastelami! Dziękuję ci, Beata, dzięki waszym pomysłom Stajnia nabrała lekkiego wiosennego tchnienia!
W kuchni nadal króluje szkło, zdobione pastelowymi wstążkami w groszki, które wspaniale komponują się z różowymi budkami w grochy.
Na jednym z ptasich domków mój pomysł na komunijne obrączki do serwetek - znalazłam przypadkiem w hurtowni florystycznej, nieco zmieniłam ich przeznaczenie i będą wspaniale pasowały do klimatu naszej Stajenki :)
Tak więc jajka decu ozdobiły kuchnie, korytarz dostał nową, jaśniejszą szatę a salon ... wraz z nieśmiało zaglądającym przez okna słoneczkiem zyskał lekko różową poświatę :) Może to zasługa magnolii, może jajek w kolorze bladego różu? Efekt urzeka mnie delikatnością ...
Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się przemalować ściany na kolor gołębi - teraz dodatki same decydują o tonacji pomieszczenia i zawsze można osiągnąć szybki efekt zmiany. W planach na lato nieśmiało przewija się pomysł zmiany obić na szare (te obecne mocno nadszarpnął czas) i zasłon na jaśniejsze - aby latem cieszyć się dziewiczą bielą okien i tym samym ochłodzić wnętrze. Zimą znów wróciłyby kwiaty, a może zupełnie co innego ? :) Wszyscy lubimy zmiany, prawda? :)))
Cieszmy się ostatnim lenistwem świąt Wielkiej Nocy, kochani! :) Do zobaczenia niebawem!
10 komentarzy:
Piękne dekoracje i meble- a jakie zdjęcia!:)cudo!
Prześliczne są Twoje meble:) Rzeczywiście wybielanie rozjaśnia wnetrze, świetnie pasują w przedpokoju. Jajeczka super Ci wyszły. Podziwiam za inwencję (ten popiół z kozy:))) ale potrzeba jest matką wynalazków. Pozdrawiam jeszcze Wielkanocnie e
Piękny klimat - bardzo ładne zdjęcia. pozdrawiam:)
ostatn io ciemne,brzydkie szafki w miniwiatrołapie przemalowałam na biało....i oczarowała mnie jasność...twoja szafa jest cudna:))))nie moge sie napatrzec:))
Ale wy jesteście szybkie :)Dziękuję Wam za miłe słowa! pozdrowienia!
Asiu:) Pięknie u Ciebie, jak zawsze:) Szafa cudna! Pozdrawiam cieplutko!
Szafa wygląda świetnie. Bardzo podobają mi się bielone meble, ale u siebie mam tylko malowane na biało. Wydaje mi się , że taki efekt jak u Ciebie jest trudniejszy do osiągnięcia. Mebel musi być w dobrym stanie. A kasetony zamawialiście u stolarza? Mogę podpytać z jakiego drewna?
też o takich marzę, przy trójce dzieci...
Pinezko, szafa jest malowana na biało :) tylko nie farbą ale takim olejem 3V3 w białym kolorze. A kasetony mają taką formę jak fronty od kuchni tylko stanowią całość na ścianie, nie są łączone, poza kątami. Zamawialiśmy u stolarza, są wykonane z sosny i też pomalowane tym samym olejem. Przy dzieciach jak znalazł :)))
pozdrawiam!
Trafiałam w Twe progi przypadkiem i .... jak tu pieknie. Pogoszczę sie jesli nie przeszkadzam. Pozdrawiam serdecznie i czekam na nastepne wpisy.
Piękny przedpokój!!!!
Prześlij komentarz