czwartek, 24 maja 2012

Majowe świętowanie :)

Słoneczko od rana wie, że świecić musi, bo ... dzisiaj są moje imieniny :) Miło jest wstawać z myślą, że spędzę go w towarzystwie rodziny, przy szklaneczce wina i pysznym cieście. Cieście?!? Cieście ... które muszę upiec :) z przyjemnością!
Najbardziej kocham ciasto drożdżowe z owocami przepisu mojej Babci Marianny. Jeżeli chcecie zaskoczyć swoich najbliższym ciastem ze szczyptą czułości, to musicie je kiedyś zrobić. Wiem, że nie wszyscy przepadają za przygotowaniem takiego - ja sama myślałam kiedyś, że to trudne i nieosiągalne - ale zmieniłam zdanie po pierwszym razie. Oczywiście efekt zależy od wysiłku "cukiernika" lecz nie przesadzajmy z tymi umiejętnościami - ja traktuję ciasto drożdżowe jak terapię - przy wyrabianiu ciasta można sobie podumać, pokombinować, pomarzyć lub coś niecoś przemyśleć :P Zwłaszcza, kiedy rzeczone ciasto wyrabia się na blacie kuchni gapiąc się na swój zewnętrzny świat :) 



Jeżeli macie ochotę na ciasto Babci Marianny to proszę zanotować:

CIASTO DROŻDŻOWE BABCI MARIANNY
5 dkg drożdży
1/2 szkl. ciepłego mleka
1 łyżeczka cukru
trochę mąki 

Składniki mieszamy razem, mąki bierzemy tyle, aby mieszanina przypominała gęstą śmietanę. Po wymieszaniu stawiamy w ciepłe miejsce, najlepiej w pobliżu kuchni kaflowej :) ale może być grzejnik lub słoneczko grzejące przez okienko. Czekamy ... czekamy ... czekamy ....

Jak drożdże z mlekiem, cukrem i odrobiną mąki podwoją objętość, dodajemy następne składniki:

3 jajka (2 żółtka i 1 całe)
1/2 szkl. cukru 
ok. 1/2 kg mąki (po trochu dosypujemy do wyrabianego ciasta)

Jajka z cukrem ubijamy dolewamy do drożdży z mlekiem ... i wyrabiamy .... wyrabiamy .... wyrabiamy ... marząc o niebieskich migdałach, gapiąc się beztrosko przez okno, wybierając kreację roku na swoje imieniny, itp. itd. :)

Jak ciasto zaczyna odchodzić od ręki - nie martwcie się, nastąpi to nawet, jak wydaje się wam, że nie ma szans :P dodajemy ostatni składnik: 

1/2 rozpuszczonej kostki masła lub margaryny Kasi 

Dodajemy powoli, po trochu i wyrabiamy dalej - sama przyjemność, bo w tym momencie ciasto robi się mięciutkie i wręcz podnosi się z powodu wpuszczonego do niego powietrza w procesie wyrabiania ... Już wam się podoba, nie? :)

Jak dojdziemy do wniosku, że wystarczy tego wyrabiania, wkładamy w miskę i znowu stawiamy w ciepłe miejsce, przykrywając płócienną szmatką, żeby podrosło.

Potem wszystko następuje dość szybko ... ciasto rozwałkowujemy, pakujemy do blaszki, na wierzch ładujemy owoce - u mnie dzisiaj będzie sezonowy rabarbar - posypujemy po wierzchu kruszonką i .... znowu dajemy ciastu urosnąć nieco :)

Po mniej więcej pół godzinie - zależy od temperatury otoczenia, zaleca się, żeby było raczej ciepło i bez przeciągów - wstawiamy ciasto do nagrzanego piekarnika (temp. 180 st. C) i pieczemy przez ok. 60 minut. Nie za długo! Ja mam tendencję do wysuszania ciasta więc muszę się pilnować :)


Ech, życie jest piękne w maju, mimo wszystkich przeciwności losu, które nas dopadają ... Nie można im się jednak dawać! W końcu maj to najpiękniejszy miesiąc w całym roku :) 

W tym roku maj był wielką rewolucją w naszej Stajence! Najpierw wielkie porządkowanie otoczenia, remonty w domu, malowanie drzwi, etc. etc. To wszystko z powodu uroczystości I Komunii Św. naszej Julki. Przyznam szczerze, że było nerwowo i momentami sił brakowało, żeby zmierzyć się z wszystkimi problemami, ale teraz można w spokoju przeanalizować wszystko i ... nie popełnić podobnych błędów przy okazji komunii Hanki :P Ale to dopiero za kilka lat ... :D

Na krótko przed komunią przyjechały długo oczekiwane ogiery - dokładnie trzy dni przez uroczystością :)




Obecnie wyjadają dzielnie trawkę na pastwisku, oswajają się z nami i cieszą oczy od rana do wieczora. 
Ja zostałam mianowana koniuchem, bo głównie zajmuję się wyrzucaniem obornika ze stajni, ale nic to :) 
W skrytości serca lubię takie nieskomplikowane zajęcia, ech ... 

Nie zdążyliśmy ochłonąć gdy przyszedł czas I Komunii Św. W zasadzie tylko pogoda nie dopisała :) 


W zamieszaniu okazało się, że to jedyne zdjęcie, które mamy wspólne z naszą komunistką :)))) 
Dobre i to - będę niepoprawną optymistką :P


Już dzień po uroczystości dziecko zażądało wizyty u fryzjera 
i z ulgą przyjęło nową, wyjątkowo twarzową fryzurkę ... 


No cóż, w zasadzie rozumiem ją - jak tu latać po pastwisku z włosami, które majtają jak końskie ogony?!? Moja ukochana pierworodna w nowej wersji przypomina nieco ranczerkę z USA :P

Uciekam do ciasta, bo jeszcze rośnie - jak tylko wyjdzie z piekarnika 
to obfocę i wstawię z imieninowego stołu :)))) 




Miłego dnia, kochani! 

10 komentarzy:

powiew inspiracji pisze...

Wszystkiego najlepszego z okazji imienin :) Ciasto na pewno wyjdzie wspaniałe, a posta czytałam jak zwykle z wielką przyjemnością. Ciekawa jestem czy wyszłoby mi za pierwszym razem ciasto drożdżowe. Hmmm...Jak przyjdzie taki czas, że będę musiała coś przemyśleć, to chyba podejmę się tego zadania :)

Unknown pisze...

Najlepsze imieninowe:-))) Ja też dzisiaj obchodzę imieniny - chociaż zasadniczo powinnam w sierpniu, ale za szkolnych czasów, jako że w wakacje nigdy mnie w domu nie było i "byłam stratna" na urodzinach i imieninach - przeniosłam na maj i tak już zostało:-))) Julce bardzo do twarzy w nowej fryzurce i faktycznie przypomina bohaterki filmów " na dzikim zachodzie:-)))
Pozdrowienia
Asia

Aleksandra Stolarczyk pisze...

wszystkiego co tylko najlepsze z okazji imienin i ni tylko!:)

multanka pisze...

Dziękuję za życzenia - Asiu przesyłam buziaki imieninowe :)
Wyobraźcie sobie, że tak się rozmarzyłam, że dopiero po chwili zorientowałam się, że nie dodałam 1/2 szkl. cukru do ciasta :D :D :D Cała ja! :)
Więc zadzwoniłam do pogotowia cukierniczego czyli mojego Jacka i ten zasugerował mi, że jeżeli ciasto już jest po drugim rośnięciu to jedynie mogę dodać cukru pudru :) Dodałam, ciasto wyszło ale faktycznie jakieś dietetyczne bo cukru jest mało :P Ech ... posłodzę po kruszonce i będzie dobrze. Przepis już zmieniłam :P

multanka pisze...

Inspiracje, jak widzisz, nawet bez cukru wyszło tak więc idzie sobota - spróbuj i daj znać, jak poszło. Jak mówi mój mąż - cukiernik z pierwszego zawodu - w drożdżowym najważniejsze jest żeby długo i z namiętnością wyrabiać, reszta to Pan Pikuś :P

kajka pisze...

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Asiek, na FM jest aukcja dla Tomek1950, może będziesz zainteresowana. Buziaki!

Baloska pisze...

wszystkiego najlepszego, piękne rodzinne zdjęcie, fryzurka piekna i dziewczęca. Pozdrawiam:)

Sunsette pisze...

Wszystkiego dobrego Ci życzę, kochana:)))
Ciasto drożdżowe to jednak dla mnie chyba wyższa szkoła jazdy, raz robiłam babę i wyszła...taka sobie;) Zdjęcia jak zwykle świetne, koniki cudne, a ranczerka i jej uśmiech - jeszcze cudniejsze:)))

dompodsosnami pisze...

Najlepszego, Asiu! :))

HANNA pisze...

oJEJJ prweoczyłam, nie wiem jak mogłam. A le z całego serca NNAJNAJNAAJNAAJANJAN