... z naciskiem na "czasem" oczywiście :P
Dzisiaj wstałam naprawdę wcześnie - coś mnie obudziło i nie pozwoliło spać :) ale wcale nie żałuję ...
Pogoda od rana jest cudowna, słoneczko świeci, ptaszki śpiewają, w takiej chwili dziękuję Bogu, że mieszkam właśnie tutaj, na wsi i mogę każdego poranka cieszyć się pięknem, które jest na wyciągnięcie ręki! Jest cudownie!
Mimo strasznego zabiegania przed I Komunią Św. Julki, chodzę jak neofita po ogrodzie i zachwycam się każdym pąkiem, każdą roślinką, którą wsadziłam w ziemię własnymi rękoma i która w cudowny dla mnie sposób przetrwała zimę :) Wiem, że to moje ogrodowe początki, więc mój zachwyt może wydawać się zabawny dla bardziej doświadczonych, ale coś mi mówi, że mi to chyba nie minie :P
Rośliny skalne, przedmiot mojego stałego pożądania, wzięły w posiadanie cały ogród skalny :) Pogoda im sprzyja, więc rozrastają się wdzięcznie, podziwiane przeze mnie i przez zwierzaki ...
Pomyśleć, że taka mała roślinka potrafi chwycić korzeniami odrobinkę ziemi, przetrwać srogą zimę, a potem pierwsza wypuścić śliczne, różowe kwiatuszki! :)
Niektóre z bylin wydają się powziąć postanowienie, że ich zadaniem jest zarosnąć jak największy obszar ogrodu skalnego :P
Miniaturowe iglaki wypuściły nowiutkie, soczystozielone pędy, które odbijają się na tle szarości kamieni ...
Nawet rojniki robią wszystko, żeby zapełnić do niedawna puste miejsca między głazami :)
Przy takiej słonecznej pogodzie ogród skalny zakwitnie za chwilkę różnokolorowymi barwami!
Moim porannym inspekcjom towarzyszy Śpioszek, zmęczony całonocnymi łowami. Tylko czeka na możliwość zaszycia się w salonie :) na kanapie prześpi cały skwar dnia a wieczorem
miauczeniem poprosi, żeby go wypuścić na dwór ...
Bona- ciekawska też biega obok - Jack Russell Terrier znany jest z wszędobylstwa :)
Zajrzy w każdą dziurę, wywęszy wszystko ... jaszczurkę, nornicę, małego chrabąszcza.
Na szczęście jacki są małych rozmiarów :) Ogród skalny nie przeżyłby podobnego traktowania
ze strony większych piesków :P
"Coś tam siedzi, mówię ci, pozwól mi tylko pokopać przez chwilkę, proszę"... :)
Słoneczko mile grzeje od wschodniej strony domu - po południu będzie tu zupełnie inne światło ...
Śpioszek próbuje odwrócić moją uwagę od nic dla niego nie znaczącego "zielska" i popisuje się wdrapywaniem na kołki ogrodzenia :) Muszę przyznać, że mu się to udaje :P
Spasł się nieco przez zimę, chyba muszę mu zmniejszyć racje żywnościowe :P
"Mówiłaś coś o JEDZENIU?!? To może wreszcie pójdziemy do domu?!!!?"
W tym roku wszystkie drzewa miały pąki, wokół kwiatów kręcą się pracowicie pszczoły więc mam nadzieję, że doczekamy się śliwek, jabłek i innych owoców ...
Na orzechu swoje trele wykonuje ... no właśnie, kto to jest? :)
Jabłonie zachwycają wielkimi kwiatami - w tym roku Jacek krótko przyciął niepotrzebne gałęzie, więc drzewka mogły skupić się na mocnym kwitnieniu :)
Bona śledzi moje bezkrwawe łowy z małego domku :) To nowy nabytek Julki - prezent komunijny, długo wyczekiwany. Oddany do użytku na dniach, żeby nie stał się najważniejszym punktem niedzielnej uroczystości :P
Za domkiem rozciąga się pastwisko ... świeżo ogrodzone, czeka na dwóch kawalerów :P
"A może pójdziemy już jednak na śniadanie?
Nieeee, kobieto, na litość boską, przestań się włóczyć po okolicy i daj mi jeść ... " :)
"Dobrze, usiądę i poczekam ... "
"... ale nie za długo ..."
Czuję, że tutaj właśnie jest moje miejsce ...
... powolutku udaje nam się posprzątać po pracach budowlanych :)
... na szczęście obiektyw nie jest panoramiczny :P bo po lewej jeszcze w zasadzie tragedia :)))
Do Komunii Julki został tydzień, trzymajcie kciuki, żeby gruz i śmieci jakoś zniknęły :D
Oto główny powód zamieszania - nasza XVIII-wieczna chata, która musi pozbyć się szpecącego tynku :)
Pod okienkiem tajemnica odkryta po zbiciu tynku - dodatkowa piwnica, o której istnieniu nie wiedzieliśmy wcześniej. Może kryje jakieś tajemnice? :)
Mam nadzieję, że was dzisiaj nie zamęczyłam fotorelacją,
ale światło na dworze było cudowne i nie mogłam się oprzeć :)
Miłej niedzieli, kochani!