No i stało się - upiekłam swój chleb :)
Najpierw szukałam zaczynu ... niby wszyscy pieką ale daleko ode mnie, więc nie chciało mi się walczyć z przesyłkami. Już prawie zrezygnowałam, kiedy okazało się, że poszukiwany zaczyn jest tak blisko, że nie do uwierzenia :) Dzięki łańcuszkowi ludzi, którym po prostu chciało się pomóc poszukującej (Józef - dziękuję Ci baaaardzo :)), błyskawicznie zaczyn znalazł się w Stajence i czekał na pierwszą nadarzającą się okazję wypieku.
Jeżeli myślicie, że to koniec historii, mylicie się :)
Zaczyn zgodnie z instrukcją został nastawiony w zeszły czwartek. Stał sobie grzecznie przy kozie kominkowej i miał rosnąć. Miał ... lecz nie rósł - bo został upieczony :) Komuś wydawało się, że jest mu za zimno, więc postawił go bezpośrednio nad kozą i dorzucił drewna ... Tym kimś nie byłam ja! :)
Przyznaję, troszkę mnie to wzburzyło i zniechęciło, ale przyznałam się obdarowującej a ona błyskawicznie zasiliła mnie drugą porcją zaczynu :) Teraz nie miałam już wyjścia - kolejny piątek wieczór i zaczyn powędrował do ... ciepłej łazienki (już nie chciałam ryzykować z kozą :P)
Zanim cała historia odkryje swój szczęśliwy koniec, muszę zrobić małą retrospekcję. Znacie garnek rzymski? Część na pewno tak, bo pełno jest wpisów bloggerek o tym wynalazku. Ja do tej pory tylko mijałam go w sklepach po drugiej stronie Odry. Zainteresowałam się nim w momencie, gdy zaczęła mi kiełkować myśl o chlebie ... I wtedy okazało się, że takie garnki są w mojej znajomej klamociarni za niewielkie grosze :)
To co? najpierw chleb czy garnek rzymski? :)
Chlebki wyszły dwa - duże, z wierzchu chrupiące, w środku dzięki wodzie oddawanej przez garnek rzymski miękkie. Tutaj odpoczywają na kratce ...
Jest i on! Garnek rzymski, który kosztował mnie trochę szorowania sodą spożywczą ale opłacało się :) Ma wygląd takiego, który niejedno już upiekł :) Czas go nieco spatynował ...
W środku jest nieszkliwiony, na zewnątrz opatrzony znakami potwierdzającymi, że jest oryginalny ...
Czujecie, jak pachnie? :)
Z wierzchu wygląda jak prawdziwy, domowy chleb ... tylko, że liczy się głównie to,
co w środku, prawda?
... ale w środku też mnie nie zawiódł :) Bez zakalca! :))))))
Nie tylko ja z niecierpliwością czekałam na swój kawałek :)
"Mamo, rób to zdjęcie szybciej!" - to chyba największy komplement :)
Bałam się, przyznaję. Już raz zrobiłam coś nie tak i po rozkrojeniu pod skórką ukazała się pusta przestrzeń i zakalec :) Tym razem moja cierpliwość i wytrwałość została nagrodzona :)
Nie tylko chleb sprawił, że weekend okazał się być bardzo radosnym dniem. Z okazji Dnia Kobiet dostałam wspaniały prezent, o którym marzyłam od baaaardzo dawna :)
Zestaw studyjny, który wczoraj udało mi się złożyć - muszę się jeszcze z nim oswoić :) ale już myślę intensywnie nad sesją w Stajence - wreszcie uda mi się doświetlić niektóre elementy, które na próżno usiłowałam sfotografować ... może teraz mi się uda? :)
Miłego weekendu, kochani! I dziękuję z całego serca za wszystkie Wasze serdeczne wpisy pod moimi bazgrołami! :)
15 komentarzy:
Chlebek pachnie wyśmienicie:)
My pieczemy chleb na zakwasie i od nowego roku nie kupiłam ani jednego bochenka w sklepie. W pieczeniu wyspecjalizował się mój mąż i to jest jego przyjmnośc a jednocześnie obowiązek. Czasem rano budzi mnie zapach świeżego chlebka, który wcześniej rósł sobie całą noc w ciepłeku:). Zapraszam na mojego bloga na żytni chlebek:)
Oj poczułam, poczułam zapach chlebka.Chyba też dzisiaj upiekę:))
Pozdrawiam
Fajny taki mąż, Agnieszko :) Mój wprawdzie cukiernik ale mówi, że napiekł już tyle dla innych, że mu bokami wychodzi :P
Obecnie w innym zawodzie, nie chce się namówić, ech ...
Idę do ciebie! :)
Ależ ten Twój chleb wygląda smakowicie..Kupiłam mąkę żytnią i też zamierzam coś upiec, ale nigdy tego nie robiłam, więc się czaję. A takiego gara nie widziałam..
pozdrawiam ciepło
przepyszny domowy chleb :) czuję jak pachnie ;) przepięknie :)
Multanko, inspirujesz mnie niesamowicie! Dziś pytanie dotyczące kwiatów- dojrzałam cudne hiscynty w wazie, pieknie je otuliłaś mchem(i tu pytanie-taki mech to się kupuje w kwiaciarni czy do lasu i zbieramy?;)), i jak sie sprawuja kwiaty skoro w wazie nie ma otworu do odpływu wody-bo nie ma, prawda? wybacz pytania, może i głupie ale dopiero rozpoczynam moją przygodę w kwiatami:)
U nie też pachnie chlebem, a dzieci stoją w kolejce by go spróbowac. Po kolacji już go nie będzie. A zestaw studyjny super. tez by mi sie przydał, szczególnie przy tej pogodzie.
No nareszcie i Ty zaraziłaś się pieczeniem chleba - super! Pyszności, prawda?
Hania jaka piękna Ci wyrosła! Ledwie ją poznałam na zdjęciu, śliczna dziewczynka!
I dlaczego u mnie na blogu Cię nie ma, ja candy dawno ogłosiłam, a Ty wcale nie chcesz, buuuu!!! :((((
U mnie właśnie nastawiony zaczyn z zakwasu i mąki orkiszowej - jak zwykle w sobotni wieczór, i jak zwykle w łazience, bo tam stała temperatura;) Chlebek jutro po południu będzie, bo to taki przepis, co czasu wymaga, ale za to jaki pyszny, o mamusiu... Uwielbiam. W garnku niestety nie piekłam, choć mnie kusi żeby taki kupić, jednak naczytałam się o różnych podróbach pękających i się boję, bo to jednak dla mnie sporo kasy. To pozdrawiam i smacznego!:)))
Moje próby wychodowania zaczynu niestety nieudane....spróbuje jeszcze raz....albo musze znależc kogoś kto troszke zaczynu mi uzyczy....Twój chlebek wygląda baaaaardzo smakowicie....
pozdrawiam
Hmm, zacznę od kwiatków: na dno zawsze kładę potłuczone gliniane kawałki doniczek lub wrzucam żwirek . Nawet bez odpływu kwiaty sobie dają radę :) mech mam spod domu, u mnie rośnie nawet na kostce brukowej przed stajnią ale ten z lasu też będzie dobry. Ja czasami swój zasuszam żeby mieć do różnych dekoracji.
DPS - coś pominęłam, idę sprawdzić ...
Sunsettko - ja swój garnek kupiłam na klamotach za całe 25 złotych .... :) i już się czaję na kolejny, większy do pieczenia jednego dużego bochenka chleba :)
Czyżby tęsknimy wszyscy za tym starym takim naszym polskim chlebkiem , ja też dopracowuje przepis ;)
Jejku ta fotka z *klawiszami* , córka by oszalała - gra - mamy pianino ale nie takie. Niestety mi nie było dane chodzić do szkoły muzycznej , babcia oddała skrzypce i harfę aby moja mama mogła chodzić do szkoły, to były czasy.
Pozdrawiam u mnie śnieży i to jak a już była wiosna ;)
Biedne dziecię czeka na chlebek a matka nie daje, no!no
Babcia Ci upiecze bułeczkę :)
Witam!
Smacznie wygląda Twój chlebuś!
Ja też od niedawna piekę chleb.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ola fi z"La mia casa".
Serdecznie pozdrawiam , piękne zdjęcia. Zapraszam do mnie www.staralada.pl
Prześlij komentarz